Koszty działalności gminnych rad seniorów będą mogły być pokrywane z budżetu gminy, a samym radnym seniorom będzie można wypłacać diety – wynika z projektu nowelizacji przepisów dotyczących rad seniorów, który proceduje parlamentarny zespół ds. Rad Seniorów. Opisujemy rozważane rozwiązania i komentujemy najbardziej ryzykowne założenie.

Parlamentarny Zespół ds. Rad Seniorów rozpoczął prace nad nowelizacją przepisów o działaniu rad seniorów, które pierwotnie wysunęło Ogólnopolskie Porozumienie o Współpracy Rad Seniorów (OPoWRS). 

Chcemy doprowadzić do zmian ustawowych, które upodmiotowią rady senioralne tak, aby faktycznie reprezentowały całe środowisko senioralne. Chcemy, by były partnerami dla samorządów – powiedział Polskiej Agencji Prasowej poseł Piotr Kandyba, przewodniczący zespołu (Koalicja Obywatelska).

Zdjęcie: Wielkopolska Szkoła Rad Seniorów organizowana przez Fundację Zaczyn

Przedstawiciele OPoWRS, które lobbowało za zmianami w przepisach, podkreślają, że z budżetu gminy powinny być finansowane nie tylko bieżące prace rad, ale także koszty ponoszone przez ich członków w związku z pełnioną funkcją. Projekt omawiany w Parlamentarnym Zespole ds. Rad Seniorów przewiduje, że członkowie gminnej rady seniorów będą mogli ubiegać się o zwrot kosztów podróży oraz udziału w wydarzeniach, na których reprezentują radę. Działoby się to na wniosek przewodniczącego rady seniorów. Obecnie zwrot kosztów jest fakultatywny, co zdaniem autorów projektu prowadzi do licznych odmów ze strony władz samorządowych.

„Niestety praktyka wykazała, że wójtowie i burmistrzowie często korzystają z tej nieobowiązkowej formuły i odmawiają zwrotu kosztów. Czasami powody mają charakter polityczny, co skutkuje brakiem reprezentacji określonych grup społecznych i pogłębianiem nierówności” – jak cytuje PAP wskazano w uzasadnieniu projektu.

Dodatkowo projekt zakłada, że rada gminy będzie mogła ustalić wysokość diet dla członków rad seniorów jako rekompensatę za poniesione koszty związane z pełnieniem funkcji. Wprowadzenie tej możliwości miałoby – zdaniem pomysłodawców – na celu zapewnienie lepszych warunków do działania rad.

Planowane zmiany obejmują także uproszczenie procedury powoływania rad seniorów. Obecnie wymagane jest zebranie określonej liczby podpisów mieszkańców gminy pod wnioskiem o powołanie rady seniorów. Nowe przepisy proponują zmniejszenie tej liczby do 30 osób w gminach do 20 tys. mieszkańców oraz do 50 osób w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców.

Jak informuje PAP, prace nad projektem będą kontynuowane w Parlamentarnym Zespole ds. Rad Seniorów, a przed finalnym uzgodnieniem zmian planowane są konsultacje z przedstawicielami samorządów. Nowelizacja przepisów ma na celu wzmocnienie pozycji rad seniorów i ich większe zaangażowanie w procesy decyzyjne na poziomie lokalnym.

Proponowane zmiany wydają się częściowo w pełni zasadne. Obawy może jednak budzić nałożenie na gminy „sztywnego” finansowania działania rad.

Poniżej prezentujemy komentarz Przemysława Wiśniewskiego, redaktora naczelnego „Polityki Senioralnej”, dyrektora Fundacji Zaczyn, która od 2014 roku nieprzerwalnie, jako jedyna organizacja w Polsce, prowadzi programy tworzenia i rozwijania rad seniorów.

Zdjęcie: Mazowiecka Szkoła Rad Seniorów organizowana przez Fundację Zaczyn

Po COVID znacznie spadło tempo uruchamiania nowych rad seniorów, a wiele rad, które w tym okresie skończyło kadencje, nie zostało powołanych na nowy okres. Wiele rad nie powróciło do życia także po niepotrzebnej, szkodliwej wręcz nowelizacji przepisów, która zrównała rady rad seniorów z radami samorządów gminnych. Dla części samorządów rady stały się zbędnym obciążeniem organizacyjnym i chętnie z nich zrezygnowano przy nadarzającej się okazji. 

Ja takie działania włodarzy nawet potrafię zrozumieć, bo część rad działa faktycznie jedynie deklaratywnie i w sposób fasadowy, za to wymaga obsługi urzędników, co kosztuje czas i pieniądze. Jednocześnie część rad wykonuje ciężką robotę i często jest torpedowana przez urzędników i samorządowców właśnie z uwagi na swoją proaktywność. Obawiam się, że nowe przepisy, jeśli zostaną wprowadzone, będą stanowiły w wielu gminach argument, by rady działające „wyłączać”, a tam gdzie rad nie ma, nigdy ich nie powoływać.

Pretekstem będą nadmierne wydatki, w wielu gminach faktycznie nieadekwatne do realnych „produktów” rad, czyli rozwiązań jakie pomogły one wprowadzać w gminach z myślą o polepszeniu jakości życia lokalnych społeczności osób starszych. Większość rad seniorów takich rozwiązań nie wytwarza bo nie umie ich tworzyć – nie były bowiem przygotowane do swoich zadań, nikt nie inwestował w ich szkolenie i rozwój. Reprezentanci Urzędów Gmin mogą przestraszyć się nie tyle nawet kosztów finansowania działalności rad, bo te będą niewielkie, ale konieczności rozliczania tych kosztów co już zajmie czas urzędników. 

Pomysł wprowadzenia diety dla członków rad seniorów uważam za niezasadny, szkodliwy wręcz. Zwłaszcza w gorzej działających radach wpłynie on na radnych demoralizująco, da pretekst lokalnym środowiskom senioralnym pracującym pro-bono amunicję do ataków na „opłacanych” radnych seniorów, a przede wszystkim będzie wynagradzał również osoby bez kompetencji czy zupełnie bierne, trafiające do rady ze wskazania wójtów czy burmistrzów, którym zależy by mieć w nich ludzi niezdolnych do rozbudzenia społecznych oczekiwań. 

Zdjęcie: Mazowiecka Szkoła Rad Seniorów organizowana przez Fundację Zaczyn

W pełni rozumiem potrzebę zwrotu kosztów podróży czy szkoleń radnych seniorów. Problem jednak w tym, że wiele gmin i rad już dawno temu stworzyły wydolne systemy pokrywania tych kosztów. Każdy samorząd, który realnie wspiera seniorów, tworzy rady, a każdy który wierzy w pracę radnych seniorów, zwraca im koszty, inwestuje w ich działania. Są Rady, które dysponują swoim budżetem organizacyjnym, szkoleniowym, pozwalającym na sieciowanie, a nawet realizację działań aktywizujących seniorów. Koszty te nie podlegają oficjalnie zarządzaniu przez rady, ale rani mają wpływ na decyzję o ich ponoszeniu. Są zazwyczaj „zaszywane” w różnych przegródkach budżetu, np. w budżecie na funkcjonowanie obsługi rady gminy, działania kulturalne i aktywizacyjne, itp. Są na to sposoby i progresywne i świadome samorządy czynią tu radom seniorów liczne ułatwienia.

Proponowane zmiany są w większości dobre, ale cześć niesie znaczące ryzyko. Zmiany dotyczące kosztów finansowania działań rad to teoretycznie pomysł znakomity bo do swojej pracy społecznicy nie powinni dopłacać, jednak w praktyce efekty będą negatywne. Rad będzie mniej. Tam gdzie są składy będą mniejsze by obniżyć koszty, a więc rady będą mniej reprezentatywne wobec zróżnicowanych środowisk senioralnych. A korzyści? Gmina pokryje koszt delegacji a nawet wypłaci radnemu dietę, ale czy sfinansuje jego szkolenie lub zapewni budżet na realizację własnych inicjatyw rad? W większości gmin nie ma na to szans. Co więc zyskamy tą zmianą? Moim zdaniem tylko konserwowanie błędnego modelu tworzenia i utrzymywania rad seniorów, który został wprowadzony bez większego przemyślenia. Dziś w Polsce mało kto zadaje pytanie po co te rady, jakie mają być ich „produkty”, czego rady nie powinny robić. A właśnie to trzeba przemyśleć.

Moim zdaniem należ tworzyć rozwiązania w perspektywie czasu nakładające na samorządy konieczność tworzenia albo rad ds. osób starszych i starzejących się społeczności (TAK, nie rad seniorów, tylko rad ds. seniorów i starzejących się społeczności bo rady powinny angażować różne talenty i osoby w różnym wieku) albo pełnomocników ds. osób starszych. Musi temu towarzyszyć również stworzenie systemowych warunków rozwoju kompetencyjnego rad seniorów, których członkowie wymagają wsparcia zarówno w team-buildingu, jak i w kwestiach merytorycznych. Dziś rady seniorów nie są de facto częścią samorządu, nie posiadają osobowości prawnej, nie są NGO’sem, nie mieszczą się w definicji podmiotu ekonomii społecznej. Trzeba system reprezentacji spraw seniorów przemyśleć na nowo, określić oczekiwania wobec takich ciał, wskazać szczegółowe kompetencje i obszary, którymi rady nie powinny się zajmować by nie powielać działań realizowanych przez rozmaite podmioty. Inaczej rady będą dalej rzadkie i najczęściej nieskuteczne. Zatrzymajmy się zamiast realizować ad hoc kolejne „reformy” w sytuacji gdy de facto cały system powinno się postawić od nowa zaczynając nie od projektowanie architektury prawno-organizacyjnej rad, ale od zadania pytania o sens i cele ich działania. Określmy czego jako społeczeństwo oczekujemy od tego typu ciał a następnie wymyślmy rozwiązania, które pozwolą konstruktywnie i efektywnie wykorzystać społeczne zaangażowanie osób starszych oraz ich sojuszników.