Z Krzysztofem Michałkiewiczem – posłem na sejm z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, członkiem Sejmowej Komisji Polityki Senioralnej, ministrem pracy i polityki społecznej w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, przez wiele lat związanego z lubelskimi instytucjami wsparcia społecznego rozmawia Przemysław Wiśniewski.
Od niedawna mamy w Polsce założenia długofalowej polityki senioralnej. Dlaczego tak późno powstała?
Założenia polityki senioralnej przyjęte przez rząd i potwierdzone w expose pani premier Kopacz odkrywają to, co dawno zostało odkryte. Nie ma w tym nic szczególnie nowego. No bo czy pomysł rozbudowy sieci instytucji wspierających seniorów to jest rozwiązanie wcześniej niewyobrażalne? Ważne dla seniorów instytucje istniały i w PRL i po 1989 roku, tylko teraz, ze względu na zmiany demograficzne, jest ich już zbyt mało i niestety będzie mało, bo działania rządu na rzecz ich tworzenia, są nieśmiałe. Nie ma jakiegoś narodowego programu tylko takie małe kroczki. Można klaskać kiedy tworzone są nowe Uniwersytety Trzeciego Wieku, ale przecież one powstają w Polsce od lat. Nie zakładała ich pani Kopacz, ani pan Kosiniak- Kamysz, tylko pani doktor Szwarc i jej następcy. Jeżeli ktoś odkrył je dopiero teraz to jest po prostu dziwne i świadczy o słabym funkcjonowaniu w szeroko rozumianej polityce społecznej.
W każdym razie mamy strategię. Efektów jej istnienia szybko nie zobaczymy, ale prowadza ona jakiś porządek w myślenie o zadaniach państwa na rzecz seniorów. Czy strategia właściwie definiuje problemy i sugeruje sposoby ich rozwiązania?
No właśnie niewiele ona zmienia, jeżeli chodzi o faktyczne problemy. Można sprawdzić funkcjonalność tej strategii jak się podsunie konkretny problem i sprawdzi jak odpowiada na niego strategia i to, co wymyśla rząd by ją w przyszłości realizować. Pierwszy problem jest taki, że osoby starsze wymagają kompleksowej i zintegrowanej opieki, dobrej jakości usług medycznych i socjalnych. Nad tymi działaniami czuwają dwa różne ministerstwa, których prac na rzecz seniorów żaden dokument nie dookreśla. No, ale popatrzmy na otoczenie wokół nich, czyli na różne instytucje publiczne, które sobie działają bardzo swobodnie, nawet w zakresie definiowania kto to jest senior. Na przykład Ministerstwo Sportu i Turystyki rozwija działania na rzecz osób starszych rozumianych jako osoby 45+. Bo z grupą seniorów-oldbojów łatwo się pracuje. Ale problemem starzejącej się Polski są oczywiście ludzie powyżej 80 i 90 lat. Te grupy wiekowe będą w szybkim tempie rosły liczbowo i tutaj już nie wystarczy pozorować działania. Tutaj faktycznie potrzeba specjalistycznego wsparcia, specjalistycznych usług. A tego nie mamy. Ile miejsc dla tych ludzi jest w domach opieki. Ile będzie w WIGORach?
Czy pana zdaniem seniorzy w Polsce są grupą aktywną społecznie i obywatelsko? Samo Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przyznało, że w ramach RP ASOS promowało głównie „bierne aktywności”, organizowanie wybranym seniorom wolnego czasu. Mam wrażenie, że seniorzy mogą mieć bardzo pozytywny wpływ na lokalne wspólnoty, ale to jest potencjał niewykorzystany.
W Polsce aktywność społeczna osób starszych jest ograniczona ze względu na ich możliwości finansowe. Oni ciągle muszą jednak przede wszystkim zadbać o własne bezpieczeństwo socjalne czy medyczne. Przypomnę, że w ramach pomocy społecznej obowiązują kryteria dochodowe i liczy się nie tylko dochód seniorów, ale także ich najbliższych. Dziś sprawdza się nie jak wesprzeć seniora, tylko czy dzieci bądź wnuki seniorów nie mają przypadkiem zdolności alimentacyjnej…. W efekcie, mamy sytuację taką, że osiemdziesięcioletni mąż zajmuje się niepełnosprawną czy przewlekle chorą żoną, albo żona zajmuje się starszym od siebie schorowanym mężem. Oczywiście to przekracza i możliwości fizyczne i logistyczne tych ludzi. Więc trudno wymagać od nich aktywności społecznej czy obywatelskiej. Następna ważna rzecz to problem izolacji osób starszych, samotności. Dawno temu była mowa o europejskich sierotach, czyli dzieciach, których rodzice pracują za granicą. W tej chwili mamy także europejskich samotnych seniorów, których dzieci i wnuki musiały wyjechać za chlebem za granicę. Ich rodzice zostają bez wsparcia. Można go udzielić rozbudowując sieć pracowników socjalnych czy tworząc efektywne sieci samopomocy. Ale jakoś się tego nie robi…
Nie robi się tego zwłaszcza na wsiach, gdzie wiele osób jest wręcz geograficznie wykluczonych. Oni sobie jeszcze załatwią transport 10 kilometrów do lekarza. Ale do ostatniej koleżanki mieszkającej po drugiej stronie gminy czy na imprezę kulturalną, już nie.
Te osoby są wykluczane na wiele różnych sposobów. Jest coś takiego jak wykluczenie energetyczne. Nie stać seniorów na nowoczesne systemy ogrzewania, bardziej zautomatyzowane. Osoby samotne na terenach wiejskich przeżywają często zagrożenie własnego życia, nie są w stanie rozpalić w piecu. Nikt im nie pomoże tego robić każdego dnia. Brakuje dla tego typu osób ośrodków dziennych, ale także mieszkań kryzysowych, żeby na czas największych mrozów można było je otoczyć opieką. Potrzebne są takie miejsca gdzie można by skorzystać z usług bytowych, skorzystać wręcz z usług medycznych.
Tego chyba nie przewidują przepisy?
No właśnie! W ramach instytucji pomocy społecznej nie można świadczyć usług medycznych. Każdy ubezpieczony jest przypisany do lekarza rodzinnego i tam powinien korzystać z tych usług. Tylko tam lub w miejscu, do którego wyśle go lekarz. W komisji polityki społecznej kilkakrotnie występowaliśmy o wprowadzenie zmian umożliwiających finansowanie usług medycznych na terenie domów pomocy społecznej. Niestety tego impasu nie dało się przezwyciężyć.
W Polsce mamy kierunek na zaspokajanie potrzeb osób starszych w ramach rodziny. Przy czym nie wspiera się tych rodzin w ich misji.
Często może się wydawać, że opieka nad babcią to jest żadne obciążenie. Ale co któryś senior ma bardzo duże problemy zdrowotne. Weźmy osobę z Alzhaimerem. Osoba z Alzhaimerem w najbardziej kochającym domu przemodelowuje wszystko. Jej obecność odbija się na funkcjonowaniu wszystkich wokół. Często nawet na zdrowiu osoby, która jest tą pierwszą osoba do zajmowania się chorym. Więc widzi pan, że te mechanizmy wsparcia są zbyt małe. Co to mówi o strategii senioralnej…
Jak pan ocenia pomysł domów WIGOR?
Mógłbym się odnieść do projektu, ale on musiałby być konkretny, szczegółowy. A dziś faktycznie mamy raczej pomysł. Więc pomysł nie musi być zły, ale propozycja by go zrealizować poprzez obarczanie gmin i seniorów większością kosztów, nie jest na pewno dobry.
Jak się panu pracuje w Sejmowej Komisji Polityki Senioralnej? To nowa komisja, jeszcze nie zdążyła się „rozkręcić”, a już za chwilę koniec kadencji.
W Sejmie są komisje, które służą do organizowania pracy ustawodawczej Sejmu i jeżeli pan spojrzy na Komisję Senioralną to ona nie ma ani jednego projektu na koncie. Więc zajmuje się przede wszystkim wysłuchiwaniem informacji o wszelkiego rodzaju działaniach i diagnozą sytuacji osób starszych.
Jest to podniesienie rangi grupy osób, którymi interesuje się komisja.
Tak. Grupy, która będzie rosła i będzie coraz bardziej istotna w polityce społecznej państwa. Więc nie można nie doceniać tego, że komisja w ogóle jest. To co będzie robiła zależy nie tylko od nas posłów, ale i od społecznego zainteresowania pracami.
Dziękuję za rozmowę.