Seniorzy nie są dla rządzących tematem priorytetowym, a działania na ich rzecz skupiają się głównie wokół celów wyborczych. Reformy polityk obejmujących najstarszych mieszkańców często są powierzchowne, nieskoordynowane i przede wszystkim – zbyt nisko zabudżetowane. Nawet zapisy rządowej strategii polityki społecznej w zakresie osób starszych (z perspektywą do 2030 roku) wskazują, że jej wdrożenie nie generuje żadnych dodatkowych środków finansowych dla budżetu państwa.
Obecnie rozwiązania dedykowane seniorom sprowadzone zostały w debacie publicznej niemal wyłącznie do kwestii reagowania na epidemię koronawirusa. Celem jest ochrona seniorów jako reprezentantów grupy szczególnego ryzyka. Aplikowanym rozwiązaniem okazuje się zaś niemal wyłącznie długotrwała izololacja społeczna osób starszych, w tym od usług społecznych i medycznych. Efektem nieudolnych działań rządu na polu „walki z koronawirusem” pozostaje dwukrotny przyrost zgonów seniorów wobec analogicznych miesięcy roku wcześniejszego. Widać dziś gołym okiem, iż system, wcześniej dziurawy, w pełni obnaża dziś swoją niewydolność. Efektem naocznie obserwowalnym jest znaczący spadek jakości życia osób starszych, ostatecznym rezultatem się zaś okazać realnie krótsza oczekiwana długość życia seniorów w kolejnych latach.
Badania prowadzone na całym świecie wskazują, że osoby starsze są najbardziej narażone na zachorowanie i powikłania związane z COVID-19. W opublikowanym we wrześniu 2020r. raporcie KIGS (Krajowy Instytut Gospodarki Senioralnej) wynika, że polscy seniorzy borykają się z dwoma głównymi problemami związanymi z epidemią: sposobem funkcjonowania polskiej służby zdrowia i swoją kondycją psychiczną, będącą przecież w istotny sposób pochodną stanu zdrowia.
O niedofinansowaniu opieki geriatrycznej, szpitali, likwidacji placówek pierwszego kontaktu, braku pielęgniarek i pielęgniarzy napisano już wiele. Problem polega na tym, że czasy koronawirusa uwypukliły te braki. W raporcie KIGS możemy przeczytać między innymi, że problemem stał się nie tylko znacznie utrudniony i wydłużony dostęp do lekarzy specjalistów i opieki medycznej jako takiej, ale również brak rzetelnych informacji dotyczących samego wirusa. Dochodzi do tego ogromne zamieszane związane z zamykaniem szpitalnych oddziałów czy przemianowywanie całych placówek na szpitale „jednoimienne” – co pogłębia tylko chaos, niepewność i niewiedzę. Dla pocieszenia badani w raporcie KIGS w większości nie wskazywali na problem z uzyskaniem e-recepty. Realizowała je (i zamawiała) jednak mniejszość bo… blisko 1/3 z nich przerwała w pandemii dotychczasowe leczenie.
Można więc wyciągnąć wnioski, że pod względem medycznym pandemia łączy się nie tylko z zagrożeniem tu i teraz, ale będzie miała dużo dłuższe skutki – zwiększenie liczby osób przewlekle chorych i pogorszenie się stanu zdrowia tych, którzy nie trafili na czas do lekarzy specjalistów.
Obecna sytuacja nie pozostawia dużego pola manewru – wykorzystywane są wszystkie możliwe kadry medyczne które w jakikolwiek sposób mogą wesprzeć walkę z pandemią. Poważnie leży fizjoterapia, nie ma mowy o wyjazdach do sanatoriów, kolejki na zabiegi specjalistyczne wydłużają się tak bardzo, że odkorkowanie tego systemu będzie – przy dzisiejszych nakładach na służbę zdrowia – niemożliwe przez wiele lat, czego efektem będą zgony liczone w wielu tysiącach czy wręcz dziesiątkach tysięcy. Osobie lekko chorej w dobie COVID utrudnia się lub wręcz uniemożliwia wizytę u lekarza pierwszego kontaktu. Zapisy do placówek publicznych możliwe są teraz najczęściej na dwa sposoby: poprzez osobiste stawiennictwo lub kontakt telefoniczny. Oba bez gwarancji „ustawienia” wizyty. Wspominać o braku szczepionek przeciw grypie już nawet nie warto.
Wspomniany wcześniej raport KIGS podkreśla, że seniorzy odczuwają negatywnie skutki pandemii również przez pryzmat utraty kontaktów z rodziną i najbliższym otoczeniem – pisząc to mam na myśli zwłaszcza osoby samodzielne. Pozostawione samemu sobie, wyrwane z relacji społecznych, odcięte od instytucji pozwalających im na utrzymywanie kondycji psycho-fizycznej poprzez uczestniczenie w kulturze, kultywowanie aktywności fizycznej, rozwijanie zainteresowań, itp. Ci, którzy wymagają opieki i przebywają w DPSach lub Domach Spokojnej Starości są obecnie podwójnie obciążeni – nie tylko okrojoną liczbą kadry medyczno-opiekuńczej, ale też zakazem odwiedzin przez członków rodzin.
Liczne doniesienia medialne – których przesilenie miało miejsce na przełomie marca i kwietnia – pokazywały niepokojące braki kadrowe w placówkach, bezsilność kardy i pozostawienie jej samym sobie. Pod koniec kwietnia do sejmu trafił projekt rozporządzenia wprowadzający obowiązkowe i regularne testy na COVID dla pracowników DPS-ów do dziś (grudzień 2020) nie weszło ono w życie. Brak testów powoduje spirale zakażeń (opiekunowie pracują często w kilku placówkach), a kiedy już do nich dojdzie zmusza pracowników do pozostania w placówce do momentu zakończenia kwarantanny – co obciąża ich fizycznie, psychicznie i siłą rzeczy wpływa na jakość wykonywanych działań.
Istotnym problemem stało się też ograniczenie możliwości załatwiania spraw prawno-administracyjnych, z których nikt obywatela, mimo wieku, nie zwalnia.W czasie epidemii pracownicy urzędów są delegowani do pracy z domu. Wpływa to na dostępność usług stacjonarnych – z których najchętniej korzystają seniorzy. Załatwienie ważnych spraw jest więc obciążone koniecznością pomocy zewnętrznej albo znajomości obsługi systemów komunikacji elektronicznej. Sprawy urzędowe wymagają poświadczenia elektronicznego – na przykład poprzez profil zaufany. Tymczasem w lipcu 2020 roku profil zaufany posiadało nieco ponad 7 milionów osób – osoby starsze były wśród nich w zdecydowanej mniejszości.
Kiedy na początku 2020 roku do światowych mediów docierały pierwsze informacje o tajemniczej chorobie z miasta Wuhan, nikt pewnie nie spodziewał się jak bardzo zmieni się świat w najbliższych miesiącach. Historia pokazuje, że w czasach największych obciążeń systemu i kryzysów grupami najbardziej odczuwającymi i ponoszącymi konsekwencje są najsłabsi. W przypadku COVID grupą podwójnie narażoną są seniorzy – od lat niedofinansowani z bardzo niskimi emeryturami dodatkowo najciężej przechodzący zakażenie wirusem.
Obecna sytuacja pokazuje jasno jak wielką wagę ma stworzenie w najbliższych miesiącach długofalowego planu na rzecz podniesienia jakości życia osób starszych. Plan taki musi obejmować reformę systemową w tym znaczne zwiększenie nakładów na służbę zdrowia, masowe działania na rzecz zwiększania dobrostanu psycho-fizycznego osób starszych (wsparcie bezpośrednie osób potrzebujących, integracja społeczna wewnątrz i międzypokoleniowa, aktywizacja sportowa czy kulturalna) czy w zakresie edukacji cyfrowej pozwalającej dziś pozostawać w relacjach społecznych nawet mimo izolacji domowej.
Pandemia przewróciła nam życie do góry nogami. Możemy ją wykorzystać jako punkt wyjścia do zaprojektowania Polski jako kraju przyjaznemu rosnącej populacji osób starszych. Alternatywną jest umieralnia dla naszych dziadków i rodziców, a w końcu – dla nas samych.