Prezentujemy rozmowę z minister ds. polityki senioralnej Marzeną Okłą-Drewnowicz.
Przemysław Wiśniewski – Polityka Senioralna/Senior Hub. Tworzenie założeń i rozwiązań w ramach polityki senioralnej zaczęło się w Polsce dosyć późno. Kluczowe unijne instytucje ogłosiły rok 2012 Europejskim Rokiem Aktywności Osób Starszych. I wtedy właśnie temat starzenia się społeczeństwa wszedł mocniej do debaty publicznej.
Marzena Okła-Drewnowicz – minister ds. polityki senioralnej: Tak, wtedy właśnie powstał pierwszy zarys strategii długofalowej polityki senioralnej. Rozpoczęła się debata o tym jak powinna wyglądać taka spójna polityka na rzecz rosnącej grupy osób starszych. Powołano stosowny departament w Ministerstwie Rodziny, ale też sejmową Komisję Polityki Senioralnej. Można powiedzieć, że był to fundament w kwestii myślenia o polityce senioralnej jako o odrębnym obszarze w całej polityce społecznej.
Wówczas też stworzono pierwsze narzędzie pozwalające organizacjom pozarządowym aktywizować seniorów na większą skalę, tj. program ASOS, który pod zmienioną nazwą funkcjonuje do dziś.
No właśnie, do władzy w 2015 roku doszedł PiS. Kiedy to się stało miałem wrażenie, że polityka senioralna może się już tylko jakościowo rozwijać bo po prostu priorytet spraw osób starszych będzie rósł wraz z rosnącą liczbą samych seniorów. Jednak w polityce senioralnej działo się przez ostatnie osiem lat niewiele. Mniej prowadzono konstruktywnych dyskusji i niewiele wprowadzono jakościowych i potrzebnych rozwiązań. Mam na myśli realne działania. Tych małych, punktowych, oczywiście można naliczyć sporo, ale nie doprowadziły do poprawy jakości życia osób starszych.
Przez ostatnie osiem lat rządów PiS, na politykę senioralną nikt nie patrzył w sposób holistyczny, długofalowy, strategiczny. Były to lata zaniedbań w tym zakresie. Nie budowano po prostu systemowej polityki senioralnej, jedynie szyto rozwiązania dla sytuacji palących, zresztą zazwyczaj mało skutecznie. Pojawiały się oczywiście transfery finansowe w stronę osób starszych, ale były one fragmentaryczne. Jednocześnie te transfery, czyli 13. i 14. emerytura bardzo dobrze się „sprzedawały” przez co maskowały potrzebę głębszych i bardziej skomplikowanych reform, które pozwoliłyby seniorom żyć po prostu lepiej, godniej. Naszą misją dziś jest wprowadzenie tych kompleksowych, nieraz kosztownych rozwiązań. Czekają nas lata wytężonej pracy, niestety właściwie od podstaw.
W ostatnich latach transferowano środki do osób 60+ poprzez mechanizm tzw. trzynastki i potem czternastki. Ale jednocześnie ograbiano Fundusz Rezerwy Demograficznej mający zabezpieczać stabilność systemu ubezpieczeń społecznych. Można w dużym uproszczeniu powiedzieć, że obecnym seniorom dano środki ze skarbonki przeznaczonej dla przyszłych emerytów.
Bardzo łatwo jest po prostu „dać pieniądz”, bo nie sztuką jest przelać środki z jednego konta na drugie, jeśli nimi dysponujemy. Jeśli zaś się tych środków nie ma, to można pożyczać je choćby od przyszłych pokoleń. Niestety tak to wyglądało za czasów PiS.
Może takie transfery z zaskórniaków były jakoś uzasadnione? Pozwoliły przecież w jakimś niewielkim stopniu wesprzeć społeczność, która wkrótce będzie skupiała co trzeciego obywatela naszego kraju.
Transfery finansowe są oczywiście ważne. Jednak w tworzeniu polityki senioralnej niezbędne są rozwiązania systemowe. Osoba która dostaje pieniądze jest w stanie zaspokoić pewne podstawowe potrzeby. Jednocześnie wciąż musi borykać się z coraz dłuższymi kolejkami do lekarzy czy brakiem dostępu do usług wspierających czy opieki długoterminowej. Nikt nie pochylił się w ciągu ostatnich lat nad tworzeniem systemu – choćby właśnie w opiece długoterminowej. A przecież cały czas przyspieszamy jako społeczeństwo w procesie starzenia się i trend ten będzie się pogłębiał. Coraz więcej jest ludzi w wieku 60+, żyjących dłużej i niepracujących, co wiąże się z coraz większym ryzykiem niesamodzielności i niedostatków finansowych.
Czy tzw. trzynastka i czternastka zostaną utrzymane? W budżecie na 2024 rok środki są. A czy będą potem?
Tak, oczywiście. Nic, co jest obywatelom dane, nie będzie zabrane. Musimy pamiętać, że seniorzy wkalkulowali ten dodatek w swoje roczne dochody i ustalili swój budżet, który pozostaje w ich dyspozycji. W dobie drożyny i inflacji jest ważny.
Natomiast jednorazowe dodatki nie wpływają na wysokość emerytur w następnych latach, bo nie są wliczane do podstawy – nie są uwzględniane przy kolejnych waloryzacjach. Dlatego stawiamy na trudniejsze, ale systemowe i długofalowe rozwiązania. Dlatego zaproponowaliśmy drugą waloryzację emerytur. W ciągu ostatnich lat wartość emerytur spadła, a tak nie powinno być.
Średnia emerytura wobec średniego wynagrodzenia jest dziś faktycznie niższa niż w 2015 roku. Czy są w planie bardziej radykalne zmiany systemu ubezpieczeń społecznych by trend relatywnego zubożania emerytów zatrzymać i odwrócić?
Mamy narzędzia ku temu. Wprowadzimy drugą waloryzację, tj. system pozwalający waloryzować emerytury również w drugiej połowie roku w sytuacji gdy inflacja w pierwszym półroczu byłaby wysoka. Taką utratę siły nabywczej trzeba jak najszybciej wyrównać, a nie czekać do wiosny kolejnego roku. Jest też obywatelski projekt Renty Wdowiej, który obecnie jest procedowany w Sejmie.
Jeśli chodzi o przyszłych emerytów, to ważne jest też wspieranie aktywności zawodowej osób dojrzałych i starszych, a tym samym wspieranie odkładania przez nich składek na emeryturę, co zwiększy jej wysokość i po prostu pozwoli godniej żyć.
Nie będziemy wydłużać wieku emerytalnego, ale wiele osób chce pracować na emeryturze przynajmniej na część etatu lub po prostu dorabiać. Wielu seniorów podkreśla chęć pracy, ale czuje się wypychanymi z rynku. Zależy nam, by mogli pracować, choćby elastycznie, w niepełnym wymiarze, w miarę swoich chęci i możliwości. Będziemy więc zachęcać do wydłużania pracy, ale tylko te osoby, które chcą być dłużej aktywne, czują taką potrzebę, są na siłach. Ich aktywność zawodowa pozwoli im na zwiększenie rozporządzalnego dochodu połączonych emerytur i wynagrodzeń, a potem już samych odpowiednio wyższych emerytur.
W debacie publicznej często mówi się, i słusznie, o aktywności społecznej osób starszych. Jednocześnie należy pamiętać, że nawet najbardziej aktywne i społeczne osoby, w swoich zaawansowanych latach tracą samodzielność i wymagają wsparcia, a w wielu wypadkach pełnej opieki. Ta jest dziś świadczona głównie przez członków rodzin a systemowych rozwiązań wspierających opiekę jest za mało.
Jest to wyzwanie ogromne, bo łączy się ona bardzo mocno także z ochroną zdrowia. Na obszar ten – począwszy od potrzeby opieki w miejscu zamieszkania, aż po opiekę całodobową, wymagającą często interwencji medycznej – trzeba spojrzeć jak na całość. To zagadnienie wymaga starannego przejrzenia i odpowiedniej koordynacji. To wymaga czasu, ale posłuży kompleksowym rozwiązaniom, których przez tyle lat nie wprowadzono.
Kwestie opieki to temat palący, niezbędny do wzięcia na tapetę już teraz. Ale nie jedyny. Od czego planuje Pani zacząć swoją misję? Jakie obszary są priorytetowe?
Obecnie próbuję wszystko zebrać i przeanalizować, by móc dokonać odpowiedniej diagnozy – znaleźć mocne i słabe punkty różnych rozwiązań. Kolejną kwestią jest opracowanie nowych propozycji, przydatnych w różnych segmentach polityki senioralnej. W oparciu o jej wyniki czeka nas skoordynowanie tego, co jest dobre, a także uzupełnienie luk. Konieczne jest poprawienie rozwiązań dotyczących opieki, w tym wsparcia osób z chorobami otępiennymi.
Wraz ze wzrostem liczby osób starszych rośnie liczba seniorów z chorobami otępiennymi i z chorobami psychicznymi. Wciąż nie mamy w Polsce programu alzheimerowskiego. To potężne wyzwanie. Mówimy o problemach i potrzebach dotykających, w różnym natężeniu, większość osób 75+ i znaczącą część młodszych. Kilkaset tysięcy spośród tych osób przez poważne dysfunkcje napotyka na znaczące ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu, właściwie nie może samodzielnie funkcjonować.
To prawda. To jest bardzo trudne i delikatne zagadnienie. Zdajemy sobie sprawę, że trudno będzie od razu sprawić, by w każdej gminie czy powiecie działał specjalistyczny ośrodek wparcia – np. dla osób z chorobami otępiennymi. Jednak gdy powstają kluby czy domy seniora, warto pomyśleć, by były tam odpowiednie usługi. Mogą to być pokoje wyciszenia dla takich osób. Może to być pomoc specjalistów w zakresie możliwym do zapewnienia lokalnie. Wiele osób, w tym także opiekunów, potrzebuje terapii, ale czasem punktowego wsparcia w trudnych momentach lub po prostu uspokojenia w sytuacjach kryzysowych. Takie rozwiązania można wprowadzić dosyć szybko, np. poprzez premiowanie określonych usług przez instytucje udzielające dotacji samorządom.
Czy jest w planie jeszcze jakieś inne narzędzie skierowane do osób z chorobami otępiennymi? Obecnie wiele osób starszych nawet nie otrzymuje stosownych diagnoz, które są warunkiem dla dalszej pomocy, i mówiąc brutalnie, po prostu dogorywa w domach. W wielu lżejszych przypadkach są alternatywy dla leczenia szpitalnego czy nawet systematycznej opieki domowej. Wiele osób przy niewielkim wsparciu jest w stanie funkcjonować względnie samodzielnie, na stosunkowo wysokim poziomie.
To jest bardzo duży problem, a w poprzednich latach absolutnie nic nie zostało zrobione dla tej grupy. Nie było żadnego programu ani innych dedykowanych tej grupie rozwiązań. NIK zorganizował niedawno dużą konferencję dotyczącą chorób neurodegeneracyjnych oraz w swoim planie pracy ma uwzględnioną kontrolę systemów wsparcia osób starszych dotkniętych chorobami otępiennymi oraz ich rodzin. Jej wyniki najprawdopodobniej poznamy jeszcze w tym roku. Będą one dla nas punktem wyjścia do dalszych działań.
Rozmawiałam też z wiceprzewodniczącym komisji polityki senioralnej – panem posłem Michałem Szczerbą. Nie wiem, w jakiej formule – czy będzie to specjalny zespół parlamentarny, czy podkomisja stała – ale będziemy w parlamencie zajmować się chorobami otępiennymi. Musimy wspólnie opracować przemyślane i skuteczne rozwiązanie, bo jest to problem, który wymaga szczególnego podejścia.
Porozmawiajmy o bonie senioralnym, który jest zapowiadany jako sztandarowe rozwiązanie nowego rządu wobec osób starszych. Bon ma wspierać funkcjonowanie osób niesamodzielnych, przynajmniej częściowo wymagających zaopiekowania, ale będzie też narzędziem pomocy i odciążenia dla opiekunów. Czym jest bon senioralny?
Jest to narzędzie finansowe, które ma być wsparciem dla seniorów wymagających opieki, opiekunów osób starszych, a także samorządów, które już teraz mierzą się z wyzwaniem zapewnienia wsparcia najstarszym mieszkańcom. Bon ma umożliwić organizację usług wsparcia o charakterze opiekuńczym w miejscu zamieszkania seniorów, gdy ich bliscy pracują. Będzie to rozwiązanie systemowe, dlatego wymaga więcej pracy i analiz na etapie przygotowania.
Beneficjentami rozwiązania nie będą tylko seniorzy objęci wsparciem bezpośrednio, ale i członkowie ich rodzin, którzy dziś sami świadczą opiekę. A muszą ją łączyć z obowiązkami wobec innych członków rodziny, choćby własnych dzieci, oraz z pracą zawodową. Dziś brakuje im oddechu, wytchnienia. Opieka nad sędziwym rodzicem de facto sprowadza ich życie do nieustannego wysiłku, od którego zminimalizowania państwo umywało ręce.
Tak, bon ma być rozwiązaniem kompleksowym. Chcemy stworzyć jedno rozwiązanie, które systemowo oddziałuje na różnych polach, wobec różnych beneficjentów. Kluczowe jest też żeby usługi opiekuńcze świadczone były w miejscu zamieszkania seniorów. Jesteśmy jako społeczeństwo w przyspieszonym procesie starzenia się i musimy iść w kierunku deinstytucjonalizacji. Bon to odpowiedź na tę potrzebę. Tam gdzie to niezbędne, np. wobec osób z poważnymi chorobami otępiennymi, musimy zapewniać dobrej jakości opiekę instytucjonalną, pozadomową. Ale w większości wypadków senior może i powinien funkcjonować w swoim środowisku domowym, sąsiedzkim – w otoczeniu, które zna i w którym obecność sama w sobie ma działanie wspierające.
Bonem nie zapłacimy w domach pomocy społecznej, lecz pokryjemy koszty usług świadczonych w miejscu zamieszkania. Ludzie chcą pozostawać w swoim domu jak najdłużej. Bon jest więc w pewnym sensie także panaceum na samotność.
Projektując nasze rozwiązanie bierzemy pod uwagę kilka opcji, ale wymagają one współpracy i omówienia z partnerami. Założenia mamy gotowe od dawna, mieliśmy je już przed przejęciem władzy, niemniej wymagają one konsultacji i dopracowania, byśmy mogli przygotować docelowy projekt.
Czy w planach są testy kilku modeli funkcjonowania bony? To zawsze zajmuje dużo czasu a określone scenariusze wdrażania reformy i wypracowywania rezultatów można dosyć precyzyjnie zaplanować.
Nie wykluczam pilotażu, ale zależy nam na wprowadzeniu rozwiązania docelowego w ramach szerokiego wdrożenia. Takie rozwiązanie od razu znacząco zmieni sytuację wielu osób starszych i osób zaangażowanych w opiekę nad nimi, zmieni oczywiście na plus. Ten rok chcę poświęcić na solidne konsultacje, aby potem można było wprowadzić ustawowe rozwiązanie. Konsultacje wskażą nam optymalny model, który wprowadzimy ustawowo.
Bon może też pomóc innym osobom, to jest całej formalnej i nieformalnej grupie zawodowej osób, które świadczą opiekę, czasem prze wiele lat, nierzadko na bardzo wysokim poziomie. Osoby te wspierają czasem swoich bliskich i zazwyczaj nie otrzymują za to wynagrodzenia. Duża jest też liczba osób, które pracują w opiece na czarno, pracując na rzecz obcych dla siebie ludzi osiągają pewien stopień profesjonalizacji, ale rozliczając się za usługi pod stołem nie odkładają środków na własne emerytury.
Warto zauważyć, że wiele osób stoi przed dylematem – praca zawodowa czy skupienie się na opiece nad bliską osobą. W pierwszym układzie zarabiają, a zarobki przeznaczają na opiekę profesjonalną. W drugiej nie zarabiają lub zarabiają mniej, ale nie muszą wydawać środków na opiekę profesjonalną. Żadne z tych rozwiązań nie jest satysfakcjonujące. Bon ułatwi im pozostanie na rynku pracy.
To bardzo ważne bo osoby świadczące wieloletnią opiekę nad bliskim „wypadają” ze swoich dotychczasowych zawodów. A jako opiekunowie, już po odejściu członka rodziny, którym się opiekowali, dysponują ogromnym doświadczeniem i mogłyby świadczyć opiekę komercyjnie na rzecz nowych podopiecznych.
Dlatego chcemy stworzyć prostą ścieżkę do nabywania uprawnień do bycia opiekunem zawodowym. Ważne, by taka osoba odbyła kurs pierwszej pomocy, wiedziała, jak bezpiecznie przemieszczać, układać, pielęgnować osobę wymagającą wsparcia. Opiekun będzie mógł udzielać wsparcia więcej niż jednej osobie.
Nie chodzi więc o ogromną liczbę podopiecznych, którym opiekun poświęci godzinę-dwie w tygodniu i których potrzeb tak naprawdę nie rozpozna?
Absolutnie nie. Wytworzenie relacji między opiekunem a seniorem jest bardzo ważne. Każda osoba to inny wymiar potrzeb, które trzeba rozpoznać i zaspokoić. I system ma to umożliwić. Takie rozwiązanie oznacza wydatek dla rządu, ale już dla samorządu oszczędności. Dziś nie wszystkie samorządy realizuję usługi opiekuńcze, mimo że jest to ich obligatoryjne zadanie. W interesie nas wszystkich, całego społeczeństwa, jest współpraca rządu i samorządu, by usługi opiekuńcze realizować optymalnie. Konsultacje są fundamentalne.
Jaka grupa osób może być objęta tą formą wsparcia po jego uruchomieniu? Jaka jest docelowa potrzeba społeczna, a jaka pojemność rozwiązania w wymiarze finansowym i organizacyjnym? Gdzie minimum, gdzie maksimum?
Jesteśmy na etapie szacowania skali potrzeb i potrzebnych nam środków finansowych. W pierwszej kolejności myślimy o tych, którzy mają największe ryzyko niesamodzielności, czyli o osobach 75+. Na razie widzimy wiele znaków zapytania, a czasu jest mało. Ostatnie lata można uznać za stracone – my dopiero zaczynamy budować ten system.
Dzisiaj sytuacja seniorów w potrzebie wygląda tak, że każdy sobie radzi, jak może. Bardzo bym chciała, by nasze projekty zostały opracowane i wdrożone szybko, bo zwyczajnie są bardzo potrzebne.
Dobrze, ale objętych wsparciem jakim jest bon zostanie raczej sto tysięcy osób czy raczej milion? Nie pytam o to, ile osób powinno zostać objętych w idealnym świecie, w którym potrzeby różnych grup wrażliwych są zaspokajane skutecznie i natychmiast.
Na pewno będzie to duży projekt i wymagający dużych pieniędzy, ale byłabym ostrożna we wstępnych wyliczeniach. Nie mam wątpliwości, że osób potrzebujących wsparcia jest dużo, ale cały milion z tej formy pomocy nie skorzysta. Muszą być też inne rozwiązania. Od 1 stycznia weszło w życie świadczenie wspierające – jest to dla nas kolejna zmienna, którą musimy wziąć pod uwagę. Każdy zainteresowany uzyskaniem wsparcia będzie zatem miał wybór i oceni, które z rozwiązań będzie dla niego lepsze, czy świadczenie wspierające czy np. bon opiekuńczy.
Miliony osób starszych w Polsce cierpi z powodu osamotnienia, ponad milion osób żyje w realnej, niemal pełnej izolacji społecznej, poza siecią relacji. Problem jest poważny bo samotność wpływa na jakość życia subiektywnie postrzeganą, ale też obiektywnie pogarsza kondycję psycho-fizyczną. Samotność skraca okres życia w samodzielności, niemal dosłownie niszczy zdrowie. Jak sobie poradzić z samotnością seniorów? Czy państwo może tu cokolwiek zrobić?
Problem samotności jest faktycznie bardzo duży – szczególnie na obszarach wiejskich i wśród kobiet, gdyż żyją one dłużej. Ich bliskich zwykle nie ma obok – przeprowadzili się i żyją poza gminą, powiatem, województwem lub granicami kraju. Seniorzy zostają sami – mają tylko telefony albo internet, jeśli potrafią z niego korzystać. To nie jest jednak to samo, co kontakt z drugim człowiekiem na żywo.
Oczywiście dobrze, że są kluby, domy seniora czy programy aktywizacyjne, ale to za mało. Po konsultacjach z samorządami stworzymy program, który będzie wykorzystywał też dostępną infrastrukturę – myślę np. o obszarach wiejskich, gdzie znajdziemy i pustoszejące szkoły, i remizy strażackie i świetlice społeczne.
Warto zastanowić się nad takimi rozwiązaniami, które będą wykorzystywały istniejący potencjał aktywności społecznej na rzecz seniorów.
Ogromna część seniorów to osoby jak najbardziej samodzielne, duża część z nich jest aktywna społecznie i obywatelsko. Ale jak pokazują badania, jest to niewiele osób w porównaniu np. z krajami starej unii. A słaba aktywność społeczna i obywatelska seniorów wpływa na słabe rzecznictwo ich spraw. Co zrobić by aktywizować niezaktywizowanych?
Uważam, że trzeba rozbudowywać istniejące programy aktywizacyjne – obecnie mamy dwa i są one w zarządzaniu Departamentu Polityki Senioralnej, który jeszcze należy do Ministerstwa Rodziny. Mówię oczywiście o programie Senior+, czyli dawnym Senior Wigorze, któremu PiS po prostu zmienił nazwę, a także o programie Aktywni+, który z kolei ASOS i w zasadzie nie był nigdy unowocześniony.
Czy oba programy będą przedłużone? Oba można postrzegać jako tylko częściowo skuteczne. Mają wiele wad, np. Senior+ wymaga bardzo dużych wydatków samorządów lokalnych, do których rząd po prostu się dokłada wymagając jednocześnie sztywnych ram organizacyjnych, które ograniczają dobór rozwiązań pasujących do potrzeb lokalnych seniorów. Aktywni+ to zaś program, którego efektywność mocno krytykowała NIK już, zdaje się, w 2019 roku.
I ten program po wskazaniu jego dosyć prostych do usunięcia wad niemal się nie zmienił. Oba te rozwiązania są wieloletnie i na pewno będą kontynuowane przez nas. Wspólnie z zespołem – nie tylko moim, ale też z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Departamentem Pożytku Publicznego w KPRM prowadzimy rozmowy o unowocześnieniu tych narzędzi wsparcia. Musimy zdecydować, jakie inne programy warto zaproponować seniorom. Nowoczesna polityka senioralna dostrzega różne grupy osób starszych i różne ich potrzeby. Dlatego narzędzi musi być więcej, muszą być różnorodne. Wtedy będą mogły realnie pomagać.
Znamy wiele organizacji, które aplikowały o środki różnych programów publicznych na działania skierowane do seniorów, ale odmawiano im ich argumentując oficjalnie, w kartach oceny ich projektów, iż odpowiednim źródłem finansowania będzie dla nich wspomniany program Aktywni+, który od momentu wprowadzenia ponad dekadę temu wciąż jest wart 40 milionów złotych. Gdyby takie wsparcie równo rozdzielić między wszystkie osoby 60+, to każda z nich otrzymałaby od państwa mniej niż 4 złote. Program ma więc niewystarczający budżet i jednocześnie jest postrzegany jako swoiste getto dla prosenioralnych organizacji.
Mam zatem dobrą wiadomość. Rozmawiałam z panią minister do spraw społeczeństwa obywatelskiego, Agnieszką Buczyńską. Chcemy rozmawiać o programach, które będą dotyczyły seniorów. Wspólne działania to nasz plan na najbliższą przyszłość. Chcemy zapobiegać sytuacjom, o jakich Pan wspomniał – nie można uzyskać środków z programu uniwersalnego, bo gdzieś indziej jest program kierunkowy. To niedopuszczalne.
Czy w planie są też inne programy dedykowane seniorom?
Pomysłów jest bardzo dużo i mogłabym o nich długo opowiadać, ale przede wszystkim na tym wstępnym etapie musimy razem zdecydować, które z nich są godne uwagi i możliwe do zrealizowania. Konieczny jest przegląd, uważny audyt. Jestem pewna, że w ciągu najbliższych lat pojawią się nowe programy. Jednocześnie już teraz musimy być gotowi z kolejnym programem do tych dwóch rozwiązań aktywizacyjnych – Senior+ oraz Aktywni+.
Oba programy wkrótce wygasają…
Tak, w przyszłym roku one wygasają, ale do tego czasu będą normalnie realizowane. Nie wiem, czy później będą kontynuowane w tej samej formule, czy w zmienionej, gdyż to wymaga weryfikacji.
Potrzebne są programy aktywizujące seniorów, ale też budujące solidarność z nimi, solidarność międzypokoleniową, tak bardzo potrzebną by oswajać wszystkie grupy wiekowe ze starością, podejmować działania profilaktyczne względem starzenia, projektować własne rozwiązania wspierające w zaawansowanym wieku.
Kluczową kwestią jest lokalność tych działań aktywizujących i solidarnościowych. Muszą być dostosowane do realiów lokalnych. Chciałabym, by edukacja dotycząca solidarności międzypokoleniowej była w naszym społeczeństwie powszechna.
Ważne jest, żebyśmy jako społeczeństwo wiedzieli, że nasze środki finansowe, podatki, które płacimy, powinny iść na wsparcie osób starszych. A także, że w przyszłości sami będziemy beneficjentami wprowadzonych rozwiązań. Dlatego te rozwiązania muszą być dobrze przemyślane. Potem będą długo służyć, oczywiście przy wielu zmianach po drodze, bo nasza starość też będzie się zmieniać. Zmienia się kultura, technologia, zamożność. Musimy mieć system, który adaptuje się do zmian, przewiduje je i jak trzeba to pomaga w adekwatny sposób.
Dziękuję za rozmowę.