Tekst: dr n. med. Lidia Huber
Starość już nie jest taka sama jak kiedyś
Żyjemy w czasach nieobserwowanych dotąd zmian społecznych i ekonomicznych, a także przyspieszonego postępu medycyny w sferze poprawy zdrowia i wydłużania ludzkiego życia. Mimo że są to zmiany oceniane jako pozytywne, rodzą także negatywne konsekwencje dla pokolenia dzisiejszych pięćdziesięciolatków. Obecnie oczekiwana długość życia w chwili urodzenia stale rośnie i, jeśli będzie nadal wzrastała, w tzw. średnim tempie historycznym, to już w 2084 roku średnia długość życia będzie wynosić 100 lat.
Wiek XXI będzie okresem rosnącej liczby osób starszych, ale i wiekiem redefiniowania pojęcia starości. Na początku ubiegłego stulecia osobą starszą był 60-latek, a po stu latach jest nim 65-latek. Socjologowie przewidują, że niebawem, mówiąc o seniorach, będziemy myśleć o osobach w wieku 70-75 lat.
Zmiany w życiu rodziny
Wraz ze starzeniem się społeczeństwa pojawiły się nowe zjawiska w strukturze i funkcjonowaniu rodziny – podlega ona obecnie, jak każda grupa społeczna, ciągłym przemianom i modyfikacjom. Współczesna rodzina różni się od tej sprzed trzech czy czterech pokoleń, a w związku z szybko postępującą globalizacją oraz daleko idącą liberalizacją obyczajów powstało wiele jej nowych modeli i typów. W Polsce, jak i w ogóle w Europie, zmieniły się także formy życia rodzinnego oraz funkcje rodziny, jednak przekonanie o konieczności opieki zarówno nad młodszym, jak i starszym pokoleniem w kulturze środkowoeuropejskiej pozostało niezmienione.
W konsekwencji zmian ekonomicznych współczesna rzeczywistość wykształciła np. zjawisko „gniazdowania” (pozostawanie trzydziestoletnich dzieci w domu rodziców – kidults, bamboccioni). Polska jest obecnie drugim (pierwsze są Włochy) krajem, w którym największy odsetek ludzi młodych (do 35 lat) nadal mieszka z rodzicami (ok. 44%), co stanowi wiele ponad europejską średnią (27,5%). Przyczyn tego zjawiska w naszym kraju należy upatrywać głównie w niesamodzielności finansowej młodego pokolenia, którego nie stać na „założenie własnego gniazda”.
Natomiast zmiany demograficzne doprowadziły do zjawiska zwanego „pokoleniem kanapki” (sandwich generation). Stanowią je osoby, które liczą około 40-60 lat, mają dorastające dzieci i rodziców w podeszłym wieku, są aktywne zawodowo i ponoszą odpowiedzialność (także finansową) zarówno za dzieci, jak i rodziców. Mimo że nie jest to nic nowego, gdyż obowiązek opieki zarówno nad dziećmi, jak i rodzicami jest naturalny i nie podlega dyskusji, to rola ta, szczególnie w czasach kryzysu ekonomicznego, z czasem staje się ponad siły osoby już i tak nadmiernie obciążonej.
Stare dylematy, nowe obciążenia
Warto przypomnieć, że opisywany okres w życiu dorosłego przypada na czas największej produktywności i oczekiwanej efektywności w jego rozwoju. Zachodzące wtedy zmiany nazywane są nawet fenomenami i należą do nich: kryzys środka życia, kryzys tożsamości czy syndrom Gauguina, a wyrażane są poprzez istotne zmiany w strukturze życia i w osobistych priorytetach. Próby takich zmian bardzo często są powstrzymywane poprzez pełnione role społeczne i obowiązki opiekuńcze, a świadomość szybo upływającego czasu potęguje poczucie niemożności realizacji powziętych wcześniej zamierzeń życiowych, co może stanowić znaczne ograniczenie dla rozwoju osobowości.
O ile u progu XX wieku zaledwie 4-7% osób, będących w wieku powyżej 60. roku życia, posiadało przynajmniej jednego żyjącego rodzica, to dziś – sto lat później – odsetek ten wzrósł do 50%. Z drugiej strony – w 1990 roku około 25% osób pomiędzy 18 a 24 rokiem życia mieszkało z rodzicami, w 2000 roku było ich już 52 %. Odsetek ten nadal rośnie – taka też jest tendencja ogólnoświatowa.
Problemy opiekunów
Jak wynika z dotychczasowych badań, w statystycznej rodzinie najbardziej obciążone opieką nad seniorami są osoby w wieku 50+. To zwykle na nie spadają najtrudniejsze zadania i liczne obowiązki, co prowadzi do negatywnych skutków zarówno bezpośrednich, jak i odległych („zespół opiekuna”). Wyniki badań nad kondycją psychiczną opiekunów osób z chorobą Alzheimera uzyskane w latach 90. ubiegłego wieku przez A. Sadowską, a także w 2003 roku przez A. Spisacką i R. Plutę, pokazują, że aż 70% tych opiekunów cierpi na przewlekły stres, a 50% z nich na depresję. Co więcej, po śmierci chorego nadal często zmagają się oni z poczuciem winy (niestety rzadko korzystają z pomocy psychologicznej).
Na szczególną uwagę zasługują kobiety w wieku 50-59 lat – obniża się u nich wiele wskaźników zdrowia, gorsze są także subiektywne oceny stanu kondycji i samopoczucia (np. deklarowane stałe odczuwanie bólu, nieprzerwane poczucie zmęczenia). Przyczyny takiego stanu wynikają m.in. z kłopotów ekonomicznych, czyli konieczności ponoszenia kosztów opieki instytucjonalnej lub domowej, gdyż emerytura seniora, nawet połączona z dodatkiem pielęgnacyjnym i zasiłkiem pielęgnacyjnym, ich nie pokrywa. Biorąc pod uwagę, że nasze życie co 4-5 lat wydłuża się o rok, stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego jest nieuniknione. Obecnie w Polsce na jednego emeryta pracują niecałe trzy osoby, a w następnym pokoleniu będą pracowały tylko dwie. Dzisiejsze „pokolenie kanapki” opiekujące się seniorami to grupa beneficjentów przemian ustrojowych, która zbliża się do pięćdziesiątki, a niebawem w finansowe kleszcze i zobowiązania wobec dwóch pokoleń wpadną osoby w wieku 60 lat i więcej. Prognozowane niskie emerytury wzmagają poczucie odpowiedzialności za utrzymywanie seniorów.
Następna grupa przyczyn to relacje rodzinne: w Polsce każda rodzina ma w swoim gronie seniorów (a nawet osoby sędziwe) wraz z konsekwencjami tego w sferze opieki medycznej, odpowiedzialności prawnej i obciążeń natury emocjonalnej. W co czterdziestej rodzinie w Polsce już istnieje problem opieki nad osobą z chorobą Alzheimera (lub inną postacią choroby demencyjnej). Uwewnętrzniona społecznie świadomość konieczności opieki nad taką osobą jest oczywista – chcemy, aby bliscy pozostali z nami jak najdłużej, więc zrobimy wszystko, aby im zapewnić godne dla starości warunki. Dylematy typu „opieka domowa czy instytucjonalna” są przedmiotem wieloetapowych decyzji rodzinnych. Psychologiczny aspekt takich sytuacji najbardziej angażuje emocjonalnie członków średniego pokolenia, którym pozostawia się ostateczną decyzję, wraz ze wszystkimi jej konsekwencjami. W Polsce nie funkcjonuje jeszcze system, który zapewniałby chociażby czasowe uwolnienie od takich obowiązków – osoby te obarczone są opieką nad starszymi krewnymi przez cały rok, 24 godziny na dobę. Sąsiedzkie i instytucjonalne sieci wsparcia, zabezpieczające takie potrzeby, jeszcze nie powstały, a świadomość konieczności takiego wysiłku przyczynia się do popadania we frustrację ze wszystkimi jej skutkami osobistymi i rodzinnymi. Perspektywa konieczności przejścia na późniejszą emeryturę staje się wyzwaniem niemożliwym do podjęcia przez większość pięćdziesięciolatków.
Polityka senioralna musi uwzględniać opiekunów seniorów
Doskonalenie opieki nad seniorami to nie tylko wymiana doświadczeń i porównywanie osiągniętych rezultatów dla podnoszenia jakości tej opieki, ale także poszukiwanie nowych rozwiązań na rzecz pomocy opiekunom rodzinnym osób starszych i specjalistycznemu personelowi lekarskiemu, pielęgniarskiemu i socjalnemu. To także kształcenie młodych pokoleń do wszechstronnej interdyscyplinarnej opieki nad seniorami. Zaobserwowana unifikacja zjawiska starzenia się społeczeństw poszczególnych krajów europejskich może być pomocna w wypracowaniu wspólnych działań dla powstrzymania jego negatywnych skutków.
Dlatego też, tworząc podstawy skutecznej i zintegrowanej polityki senioralnej, warto już dziś przemyśleć program wsparcia dla opiekunów rodzinnych, których kondycja psychofizyczna wpływać będzie na jakość ich życia i wydolność opieki nad szybko rosnącą grupą odbiorców usług opiekuńczych i pielęgnacyjnych. Konieczność widzenia takich zjawisk z wyprzedzeniem powinna nas także mobilizować do planowania ustawowego zabezpieczenia sytuacji rodzinnych opiekunów osób starszych.