Tradycyjne podejście do projektowania mieszkań często nie uwzględnia zmieniających się potrzeb mieszkańców. Coraz częściej mówi się o koncepcji mieszkań elastycznych, podążających za cyklem życia. O nowoczesnych standardach długowiecznego budownictwa rozmawiamy z Agnieszką Labus, architektką, prezeską Fundacji LAB60+.
Mieszkania podążające za cyklem życia, czyli jakie?
Odwołam się tutaj do zasad wypracowanych w Wielkiej Brytanii w ramach programu Lifetime Homes, który promuje rozwiązania sprzyjające długoterminowemu użytkowaniu mieszkań. Jest tam też dział Lifetime Neighbourhoods, odnoszący się do sąsiedztw i przestrzeni mieszkalnych. W 2008 roku rząd Wielkiej Brytanii ogłosił zamiar dążenia do tego, aby wszystkie nowe domy były budowane zgodnie ze standardami Lifetime Homes do 2013 roku. Deklaracja ta znalazła się w strategii „Lifetime Homes, Lifetime Neighbourhoods: A National Strategy for Housing in an Ageing Society”. Obie te strategie są kluczowe i nierozerwalnie ze sobą powiązane. Chciałabym tu podkreślić, że mieszkania i domy nie funkcjonują w oderwaniu od swojego otoczenia. Zarówno kontekst infrastrukturalny, jak i społeczny decyduje o tym, czy nasze miejsce zamieszkania będzie dostosowane do naszych potrzeb na różnych etapach życia.
W Fundacji LAB60+ idziemy jeszcze krok dalej, obserwując trendy i wyzwania, które stoją przed nami także w kontekście zmian społecznych, rodzin patchworkowych, gniazdowników. Wyobraźmy sobie mieszkanie, które jest jak kameleon – zmienia się razem z nami. Dziś jesteś singlem, jutro masz rodzinę, a pojutrze jesteś seniorem. A twoje mieszkanie? Ono się dostosowuje. Weźmy na przykład ściany. W takim mieszkaniu nie są one stałe – możesz je przesuwać, tworząc nowe przestrzenie. Wyobraź sobie, że twoje dzieci się wyprowadzają. Zamiast zostać z pustymi pokojami, możesz stworzyć pracownię malarską czy domowe spa. Ciekawostką są inteligentne technologie. Mieszkanie „uczy się” twoich potrzeb. Na przykład, gdy stajesz się seniorem, automatycznie dostosowuje oświetlenie, by zmniejszyć ryzyko upadków. A nawet może monitorować twoje zdrowie.
Marzy mi się, żebyśmy przestali myśleć o mieszkaniach jako o „pudełkach”, a zaczęli je postrzegać jako żywe organizmy, które rosną i zmieniają się razem z nami. I co najważniejsze – by były dostępne dla wszystkich, niezależnie od wieku czy zasobności portfela. To nie utopia, to konieczność w starzejącym się i dłużej żyjącym społeczeństwie.
Co warunkuje, że dany dom, mieszkanie lub osiedle jest dostosowane do zmieniającego się cyklu życia? Czy możemy te czynniki wyszczególnić?
Oczywiście. W takiej analizie trzeba zwrócić uwagę na trzy kluczowe aspekty, mające fundamentalne znaczenie w projektowaniu mieszkań podążających za cyklem życia. Raport Ikea „Life at Home Report” mówi o 3 takich czynnikach. Po pierwsze – czy miejsce, gdzie żyjemy nas chroni. Po drugie – czy pozwala nam coś przywrócić. Po trzecie – czy pozwala nam coś umożliwić.
Teraz musimy rozwinąć tę myśl. Mówiąc, że nasze mieszkanie nas chroni co dokładnie mamy na myśli?
Mówimy tu nie tylko o fizyczności, ergonomii, dostępności czy elastyczności mieszkania. Mówimy o domu, który chroni nas nie tylko jako struktura fizyczna, ale jest też schronieniem z punktu widzenia różnych bodźców, które w mieszkaniu i otoczeniu występują, na przykład hałasu lub zanieczyszczeń. Reasumując, mieszkania budowane według nowych standardów powinny zapewniać odpowiedni komfort, który jest niezmiernie ważny dla naszego zdrowia. Codzienne funkcjonowanie w miejscu zapewniającym taki komfort ma ogromny wpływ na to, czy będziemy się pomyślnie starzeć, czy nie.
A o co chodzi z przywracaniem, o którym wspomniała Pani jako o drugim czynniku?
Przywracanie możemy nazwać zastępczo rekonwalescencją. Nasz dom powinien umożliwiać nam regenerację, odpoczynek i powrót do zdrowia, na przykład po pobycie w szpitalu. Podam prosty przykład – mój tata, mając sześćdziesiąt kilka lat, złamał nogę. Mieszkał w bloku bez windy i nagle stał się „więźniem czwartego piętra”. Zawsze był aktywny fizycznie i zawodowo, a po wyjściu ze szpitala okazało się, że nie jest w stanie funkcjonować we własnym mieszkaniu. Jego dom zamiast stać się oazą i wspierać rekonwalescencję, stał się barierą nie do pokonania. Pod tym pojęciem rozumiemy właśnie mieszkanie czy dom, które są pozbawione takich barier.
Rozwińmy jeszcze myśl dotyczącą trzeciego aspektu. Co powinny umożliwiać nam nasze domy?
Kluczowe jest, aby dom odpowiadał na nasze indywidualne potrzeby, był elastyczny, adaptowalny. Może to oznaczać możliwość stworzenia przestrzeni do pracy, zapewnienie odpowiednich warunków do odpoczynku, wydzielenie przestrzeni dla zwierząt czy nawet miejsca na działalność zarobkową. Coraz częściej projektuje się mieszkania tak, aby można było w razie potrzeby wygospodarować miejsce dla opiekuna w postaci ruchomych ścianek, modułowych mebli itd.
Ale czy to jest możliwe w standardowym metrażu? Mieszkania są coraz mniejsze i coraz droższe.
To jest wyzwanie. Obecnie rynek nieruchomości preferuje małe mieszkania, nawet mikrokawalerki, które są tańsze w zakupie i utrzymaniu. Jednak przestrzeń mieszkalna „podążająca za cyklem życia człowieka” powinna być dostosowana do zmieniających się potrzeb – nie tylko pod kątem kosztów, ale również ergonomii. W mieszkaniu o powierzchni 25 metrów kwadratowych trudno zapewnić komfort osobie poruszającej się na wózku lub o chodziku. Dlatego optymalne metraże i elastyczne aranżacje wnętrz są kluczowe.
Czyli mikromieszkania w ogóle nie mają sensu?
Mają, ale tylko jako element większych struktur, takich jak co-livingi czy co-housingi, które oferują małe prywatne przestrzenie, ale jednocześnie dużo wspólnych stref do spędzania czasu i integracji. Takie modele zamieszkania zyskują popularność, ponieważ uwzględniają zmieniające się potrzeby mieszkańców i nowe modele rodzinne, na przykład rodziny patchworkowe czy osoby starsze żyjące samotnie. Potrzebujemy różnorodnej oferty mieszkaniowej, która będzie odpowiadać na wyzwania demograficzne, społeczne, środowiskowe, ekonomiczne i zdrowotne. Nie możemy myśleć w sposób kanałowy, traktując „mieszkania senioralne” jako rozwiązanie doraźne, które z pewnością nie zapewni niezależności ani starzenia się w miejscu przyszłym pokoleniom. Warto zaznaczyć, że infrastruktura wybudowana dziś zostanie z nami na lata. Dlatego teraz nadszedł czas na decyzje – nie tylko o tym, jak ma wyglądać polityka mieszkaniowa, dostosowana do naszych wyzwań, ale także na działania.
Czy w Wielkiej Brytanii istnieje już taki model zabudowy, czy to dopiero koncepcja?
Wielka Brytania już wprowadziła standardy projektowania osiedli w oparciu o zasady tzw. Lifetime Homes. Standard Lifetime Homes został pierwotnie opracowany w 1991 roku przez Fundację Josepha Rowntree oraz Habinteg Housing Association jako odpowiedź na rosnące obawy dotyczące dostępności i funkcjonalności mieszkań dla różnych grup wiekowych. Koncepcja ta powstała z myślą o tworzeniu mieszkań, które mogłyby być łatwo adaptowalne do zmieniających się potrzeb mieszkańców przez całe ich życie przy minimalnych kosztach. To oznacza, że nie projektujemy już budynków wyłącznie dla seniorów lub tylko dla młodych, lecz tworzymy przestrzenie dostosowane do ludzi w różnych etapach życia.
Jakie dokładnie to standardy?
Standard obejmuje zestaw szesnastu kryteriów projektowych, które dotyczą m.in. szerokości parkingów, podejścia do mieszkania, wejść, wewnętrznych drzwi i korytarzy, przestrzeni cyrkulacyjnej, dostępności łazienek, oraz umiejscowienia elementów sterujących. Te kryteria nie wymagają instalowania konkretnych adaptacji w nowych domach, a jedynie zapewnienia, że istnieje możliwość modyfikacji układu i instalacji adaptacji, jeśli będą one potrzebne w przyszłości. W standardzie Lifetime Homes i Lifetime Neighbourhood ważne są elastyczność mieszkań, odpowiedni dostęp do światła dziennego, balkony i przestrzenie wspólne sprzyjające integracji.
Przestrzenie wspólne są projektowane tak, aby sąsiedzi mogli się spotykać i budować społeczność. Czasem są to tarasy, innym razem enklawy w klatkach schodowych, gdzie można chwilę porozmawiać lub odpocząć. Sposób zagospodarowania tych przestrzeni nie do końca leży w gestii projektanta, bo w tym wszystkim nie chodzi o to, żeby projektant wskazał, że tu mieszkańcy mają rozmawiać, tu się integrować itd. Jeśli stwarzamy przestrzeń pod jakiegoś rodzaju świetlicę, to jedni będą ją wykorzystywali raz w miesiącu, inni raz na rok, bo będą chcieli wyprawić w niej swoje urodziny. Jeszcze inni będą organizowali jakieś warsztaty. W niektórych przypadkach przestrzenie te służą jako magazyny na sprzęt czy pomieszczenia dla na przykład firmy sprzątającej.
W Wielkiej Brytanii takie standardy wdrożono między innymi w osiedlach budowanych w ramach wioski olimpijskiej w Londynie. I w ogóle sam Londyn był pionierem we wdrażaniu standardów Lifetime Homes. Zostały one włączone do London Planu, czyli strategicznego planu rozwoju miasta, już w 2004 roku i obowiązywały do 2016 roku. W 2016 roku London Plan został zrewidowany, aby odzwierciedlić nowy standard M4(2), który zastąpił Lifetime Homes, wymagając, aby 90% wszystkich nowo budowanych mieszkań w Londynie spełniało ten standard.
Na przykład w Gloucester, władze lokalne opracowały dokument planistyczny dotyczący wdrażania standardu Lifetime Homes w nowych inwestycjach mieszkaniowych, wymagając, aby co najmniej 20% nowych mieszkań spełniało te standardy.
Manchester był jednym z pierwszych miast, które rozpoczęło adaptację do wyzwań związanych ze starzeniem się populacji. Szczególnym przykładem jest projekt pilotażowy realizowany w dzielnicy Old Moat – osiedlu mieszkaniowym liczącym około 15 000 mieszkańców, położonym na południe od centrum Manchesteru. Projekt ten, nazwany „Old Moat Age-Friendly Neighbourhood”, jest ciągłym procesem przekształcania dzielnicy w przestrzeń przyjazną dla osób w każdym wieku. Standardy Lifetime Homes i Lifetime Neighbourhoods stały się integralną częścią planowania urbanistycznego w Wielkiej Brytanii, a ich wpływ widoczny jest w różnych regionach kraju.
Innym dobrym przykładem jest tu też Holandia, gdzie od lat na osiedlach funkcjonują osobne budynki pełniące rolę świetlic, finansowane przez miasto i prowadzone przez organizacje pozarządowe. W Polsce też powstają centra aktywności międzypokoleniowej, ale wciąż jest ich deficyt. Potrzebujemy więcej przestrzeni, które umożliwią interakcję międzypokoleniową, przeciwdziałając samotności, która negatywnie wpływa na naszą długowieczność.
Mieszkanie musi być też gotowe na osobę z ograniczeniami ruchowymi, prawda?
Tak, uważam że dziś to powinien być standard każdego mieszkania, dlatego projektuje się mieszkania bezprogowe, z optymalnym układem pomieszczeń – łazienka powinna być blisko sypialni, drzwi szerokie na tyle, aby umożliwić przejazd wózkiem. Niezależnie od wieku możemy złamać nogę, być chorym. Takie podejście do projektowania sprawia, że przestrzeń staje się bardziej przyjazna dla każdego, bez względu na wiek czy stan zdrowia. Projektowanie uniwersalne zaczyna być standardem. Nowe warunki techniczne, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie uwzględniają już coraz więcej cech przestrzeni dostępnej, ale dostępność to nie wszystko co wpływa na sprzyjanie naszej długowieczności, to także biofiliczny design, bezpieczeństwo, czyste powietrze, brak hałasu, ruch, relacje które wspiera dobrze zaprojektowana przestrzeń np. naszego sąsiedztwa.
Biofiliczny design, czyli wykorzystanie w projektowaniu elementów natury coraz bardziej zyskuje na popularności.
Biofiliczny design jest coraz bardziej doceniany, bo to nie tylko rośliny doniczkowe, ale także wykorzystanie naturalnych materiałów, zapewnienie dostępu do światła dziennego czy tworzenie przestrzeni nawiązujących do natury. Jest udowodnione, że takie podejście pozytywnie wpływa na emocje i samopoczucie mieszkańców w każdym wieku. To aspekt, który również powinien stać się standardem w projektowaniu osiedli.
A co z bezpieczeństwem na takich osiedlach? Grodzić? Nie grodzić? Ochrona? Monitoring? To wszystko również generuje koszty.
Musimy budować osiedla, które dają poczucie wspólnoty i bezpieczeństwa. Nie chodzi o zamykanie osiedli na klucz, grodzenie ich, zamykanie szlabanami, ale o subtelne granice wyznaczane poprzez roślinność, małą architekturę, układ budynków. W Wielkiej Brytanii funkcjonują tabliczki informujące „Twoi sąsiedzi patrzą”, które budują sąsiedzką czujność. To podejście zwiększa bezpieczeństwo i komfort mieszkańców bez potrzeby dodatkowej kontroli policyjnej czy ochroniarskiej.
Projektowanie bezpiecznych osiedli czerpie inspiracje z Holandii, gdzie w 1994 roku stworzono pilotażowy program Bezpiecznych Osiedli, przyznając certyfikaty osiedlom spełniającym odpowiednie normy architektoniczne. Program okazał się na tyle skuteczny, że w1998 roku został rozszerzony na cały kraj. W Holandii program CPTED (Crime Prevention Through Environmental Design) – określany jako secure by design – jest realizowany z sukcesem od kilkunastu lat. Tam, gdzie został wdrożony, liczba włamań zmniejszyła się o 30%, a subiektywne poczucie bezpieczeństwa wzrosło aż o 70%.
Czy deweloperzy widzą potencjał w mieszkaniach elastycznych? Jak to wygląda obecnie na polskim rynku?
Czasy, gdy mieszkania sprzedawały się na etapie początkowym inwestycji, gdy całe apartamentowce były już wyprzedane zanim realnie rozpoczęła się ich budowa, minęły. Klienci stają się bardziej świadomi. Szukają mieszkań, które będą funkcjonalne teraz, ale również za 10, 20, 30 lat. Deweloperzy w Polsce szukają odpowiedzi na zmiany demograficzne i społeczne, dostrzegając potencjał w mieszkaniach elastycznych, które mogą dostosowywać się do zmieniających się potrzeb ich mieszkańców. Niemniej jednak, traktują je głównie jako segment premium, skierowany do bardziej wymagających klientów, skłonnych zapłacić więcej. Mimo tego, nie znam jeszcze przykładu z Polski, który w pełni realizowałby standard podążania za cyklem życia nie tylko na poziomie budynku, ale także osiedla czy sąsiedztwa. Jest to na pewno nowy rynek, który pojawia się w odpowiedzi na rosnącą świadomość klientów poszukujących funkcjonalnych rozwiązań na lata. Elastyczność staje się przewagą konkurencyjną, obejmującą nie tylko projekt samego mieszkania, ale także warunki zakupu, płatności oraz możliwości personalizacji. Dodatkowo, wartość takich mieszkań wzrasta w czasie – mogą one odpowiadać na różnorodne potrzeby.
W obliczu zmieniającej się dynamiki rynku, gdzie podaż mieszkań rośnie, a wzrost cen zwalnia, deweloperzy muszą skupić się na lepszym dopasowaniu swojej oferty do oczekiwań klientów. Powołam się ponownie na raport Ikea z 2023 roku, który identyfikuje takich klientów jako Meaningful Generation. Branża nieruchomości będzie musiała nie tylko reagować na wyzwania rynkowe, ale także aktywnie je kreować, dostosowując się do nowych potrzeb kupujących i trendów. Elastyczne mieszkania, które podążają za cyklem życia mieszkańców, stają się nie tylko trendem, ale standardem odpowiadającym na rzeczywiste potrzeby współczesnego społeczeństwa.
Mówimy o mieszkaniach podążających za cyklem życia, a tymczasem w Polsce mówimy coraz więcej o budowie osiedli dla seniorów. Czy osiedla senioralne w obliczu tego, o czym rozmawiamy to już przeszłość?
Potrzebujemy różnorodnej oferty – zarówno mieszkań dostosowanych do całego cyklu życia, jak i osiedli senioralnych. W Polsce brakuje systemowego podejścia do starzenia się społeczeństwa. Musimy działać długofalowo – inwestować w przestrzenie, które pozwolą ludziom jak najdłużej żyć niezależnie, a nie tylko w domy opieki.
Musimy wprowadzić taki standard mieszkań, bez względu na to czy budowanych przez deweloperów, TBS-y, czy przez miasto, żeby był spełniony standard mieszkania podążającego za cyklem życia. To nam się po prostu opłaca. Dzięki temu ich mieszkańcy będą potrzebowali przejścia do domu opieki później, albo w ogóle. Oczywiście to nie jest recepta na wszystko. Do tego muszą dojść odpowiednie programy społeczne. Kwestia długowieczności jest kwestią holistyczną. Zdrowy styl życia, dostęp do zdrowej żywności, ograniczenie hałasu, zanieczyszczeń, wsparcie relacji sąsiedzkich, zachęcenie do regularnego ruchu i aktywności i wiele innych komponentów. Jakkolwiek jesteśmy najszybciej starzejącym się społeczeństwem w Europie i zupełnie nie jesteśmy do tego przygotowani. Wystarczy popatrzeć na statystyki. W województwie mazowieckim, w którym żyje obecnie ponad milion osób powyżej 65 roku życia, mamy zaledwie 7 tysięcy miejsc w DPS-ach. To pokazuje skalę zupełnego nieprzygotowania.
Zgadza się, zmiany społeczne mogą mieć duże konsekwencje w przyszłości. A czy w tym kontekście powstały już jakieś modelowe inwestycje, które warto wyróżnić? Czy mamy w Polsce jakieś przykłady co-housingu?
Istnieje kilka interesujących inicjatyw, zwłaszcza związanych z Towarzystwem Budownictwa Społecznego (TBS). W miastach takich jak Wrocław czy Rybnik pojawiają się projekty, które dbają o jakość przestrzeni publicznych, jak na przykład mieszkania na wynajem w dobrym standardzie. Jednak, jeśli chodzi o co-housing, muszę przyznać, że nie wszystkie projekty, które się tak nazywają, rzeczywiście spełniają kryteria tego modelu. W przypadku Rybnika, mamy do czynienia z inicjatywą, która bardziej przypomina tradycyjne mieszkania z wspólnymi pomieszczeniami, ale na pewno jest to krok w dobrą stronę. Co-housing w Polsce wymaga jeszcze czasu, by się w pełni rozwinąć. Niechęć Polaków do tej formy zamieszkiwania może wynikać z narodowego charakteru, w którym chęć do dzielenia się rzeczami jest stosunkowo niewielka. Wolimy raczej dbać o to, co dzieje się u nas i przymykać oko na to, co dzieje się poza naszymi drzwiami, więc wzięcie pod uwagę aspektów kulturowych i mentalnych oraz stylów życia ludzi ma ogromne znaczenie w doborze oferty różnorodnych form zamieszkania.
A co z bardziej systemowymi rozwiązaniami?
Wciąż brakuje spójnej polityki mieszkaniowej, która uwzględniałaby zmiany demograficzne, takie jak starzejące się społeczeństwo. Warto jednak zauważyć, że niektóre samorządy zaczynają dostrzegać te wyzwania i podejmują działania, aby dostosować przestrzeń do potrzeb starzejącego się społeczeństwa, jak większe miasta poprzez TBS-y czy mieszkania chronione w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Stargardzie, Rybniku, a także mniejsze miasta, jak np. Pleszew, który jest przykładem gminy wykraczającej poza obowiązkowe zadania własne i skutecznie wykorzystującej dostępne zewnętrzne źródła finansowania. Władze lokalne, dostrzegając problem wyludniania się i starzenia się mieszkańców miasta, postanowiły przeciwdziałać negatywnym trendom demograficznym poprzez rozszerzenie oferty mieszkaniowej.
Na lata 2021-2023 zaplanowano pięć kierunkowych działań, których celem jest poszerzenie oferty o 210 mieszkań dostępnych w różnych formach. Jedną z nich jest budownictwo na wynajem z dojściem do własności, realizowane przez Pleszewskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Program zakłada wybudowanie 92 mieszkań z opcją wykupu możliwą po 5 latach, skierowaną do średniozamożnej części mieszkańców, których nie stać na samodzielny kredyt, ale mają dochody wystarczające na pokrywanie czynszu i opłat. Inicjatywa ta spotkała się z ogromnym zainteresowaniem – zgłosiło się 600 chętnych osób, sześciokrotnie więcej niż dostępnych mieszkań.
Wciąż jednak brakuje kompleksowych rozwiązań. Brakuje całościowego spojrzenia na problem starzenia się społeczeństwa w kontekście mieszkalnictwa, które uwzględniałoby zarówno aspekty infrastrukturalne, jak i społeczne czy ekonomiczne. Więcej uwagi zwracamy na jakość przestrzeni, w której żyjemy, niż na jej ilość. Jeśli spojrzymy na to z perspektywy przyszłości, będziemy musieli stworzyć elastyczne rozwiązania, które będą mogły dostosowywać się do zmieniających się potrzeb. W nadchodzących latach kluczową rolę będzie odgrywało nie tylko zwiększanie liczby mieszkań dostosowanych do potrzeb seniorów, ale przede wszystkim dbanie o ich jakość, funkcjonalność i zdolność do adaptacji. Tylko takie podejście pozwoli skutecznie odpowiedzieć na wyzwania związane ze starzeniem się polskiego społeczeństwa.
Czy istnieje potencjał dla większej współpracy między sektorem publicznym a prywatnym w zakresie budownictwa mieszkalnego?
Myślę, że ważnym krokiem jest stworzenie efektywnego modelu współpracy. Samorządy mają rolę w określaniu standardów, ale deweloperzy dysponują doświadczeniem w efektywnym realizowaniu projektów. Jeśli miasta potrafią wypracować wytyczne, a deweloperzy będą w stanie dostosować swoje działania do tych wymagań, może to przynieść korzyści wszystkim stronom. Oczywiście, wymaga to dużego zaangażowania zarówno ze strony sektora publicznego, jak i prywatnego. Konieczne jest również zaangażowanie mediatorów tych procesów, którzy będą bezstronni wobec interesów obu stron – ale takie partnerstwa są możliwe i działają, czego przykładem może być Holandia. W tym kraju rozwija się model osiedli mieszanych, gdzie seniorzy mieszkają obok młodszych pokoleń, np. projekt Talita, w którym seniorzy pełnią rolę coachów życia dla młodych matek, które tymczasowo zamieszkują wspólnie, aż do usamodzielnienia się. Projekty te realizowane są w partnerstwie z deweloperami, którzy zapewniają nowoczesne budynki dostosowane do zróżnicowanych potrzeb mieszkańców, a samorządy organizują usługi wspierające, takie jak opieka domowa czy transport. Tego typu inwestycje promują integrację międzypokoleniową i przeciwdziałają izolacji społecznej.
We Francji program „Habitat Intergénérationnel” dotyczy inicjatyw wspólnotowych mieszkalnictwa międzypokoleniowego, realizowanych we współpracy z sektorem prywatnym. Partnerzy prywatni budują osiedla, które łączą mieszkania dla seniorów z przestrzeniami wspólnymi i usługami społecznymi, natomiast samorządy zapewniają finansowanie części infrastruktury oraz regulacje prawne. W Polsce konieczne jest rozwijanie tego modelu na miarę naszych możliwości i potrzeb, poprzez odpowiednie regulacje prawne, edukację samorządów oraz promocję dobrych praktyk. Do tej pory mamy niewiele sukcesów w tym zakresie. Czyżby brakowało odpowiednich mediatorów i liderów tych procesów? Pokładam także nadzieję w organizacjach NGO, które znają lokalne wyzwania i które, wierzę, w połączeniu z eksperckim wsparciem, mogą przyczynić się do realnego dialogu i współpracy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Piotr Czubowicz
Dr inż.arch. Agnieszka Labus – Architektka Długowieczności
Pionierka architektury przyjaznej długowieczności, dr Agnieszka Labus rewolucjonizuje projektowanie przestrzeni miejskich w Polsce. Jako adiunktka na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej i założycielka Fundacji LAB 60+, wprowadza innowacyjne rozwiązania urbanistyczne skupione na całym cyklu życia człowieka. Jej 16-letnie doświadczenie zaowocowało pionierskimi projektami, jak pierwszy w Polsce Dom Wielopokoleniowy w Łodzi. Laureatka prestiżowej Nagrody Naukowej Polityki (2014), dr Labus prowadzi badania nad miastami sprzyjającymi długowieczności. Jako ekspertka w Radzie ds. Polityki Senioralnej przy KPRM (2024-2026), kształtuje politykę długowieczności w kraju. Jej wizja obejmuje projektowanie adaptacyjnych przestrzeni, promujących aktywność i dobre samopoczucie w każdym wieku.